piątek, 4 listopada 2016

Motywacji brak. Jest Determinacja.


Tragedia.
Od ostatniego posta upłynęło już sporo wody. Czy w tym czasie próżnowałam?
Tak!
Czy zarzuciłam swoją dietę?
Tak!
Czy przytyłam?
Tak, tak, tak!!!
To, co sobie zrobiłam jest karygodne! Przydałby się jakiś psycholog, który powiedziałby mi, dlaczego dążę do samo destrukcji. Może jednak zajadam stres? Może to jedzenie kompulsywne? Nie wiem 😞
Teraz, gdy pogoda jest zimna i deszczowa, ciężko jest fruwać na samych owocach, warzywach i jogurcikach... Usprawiedliwiam się?
Tak!
Dlatego zapisałam się na siłownię. Koniec leżenia plackiem i podjadania!!! Do roboty.
Wybrałam godziny poranne, bo po pracy czeka na mnie dziecko, dom itd... Rano jest ok.
Pierwszy trening za mną. Powiało optymizmem i mocą. Teraz tylko wytrwać do wiosny w pełnym ruchu a potem będzie już z górki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz