sobota, 28 maja 2016

Zaczęłam biegać

To prawda, ale nie oznacza to jeszcze, że polubiłam bieganie.

Stało się coś dziwnego, bo jeszcze dwa tygodnie temu nie byłam w stanie przebiec kilku metrów. A teraz pokonuję pięć kilometrów i zamierzam ten dystans wydłużyć do dziesięciu.

Co się zmieniło? Czy to moje ciało przeskoczyło w inny wymiar?

Myślę że to nie zasługa mojego organizmu. Wszystko siedzi w głowie. WSZYSTKO!

Maszerowałam sobie te swoje 10km i zobaczyłam dziewczynę, którą biegła ostatkiem sił. Właściwie ciągnęła nogę za nogą, wygięta w jakąś kosmiczną pozycję. Widać było po niej, jak wiele kosztuje ją każdy ruch.
I w myślach postawiłam obok niej obraz swojej osoby. Moje bieganie kończyło się od razu, gdy tylko poczułam, że mam nogi. To było lekkie zmęczenie, a ja się poddawałam.

Postanowiłam więc, że przebiegnę dwa kilometry niezależnie od tego, jak się będę czuła. Skoro inni potrafią tak wiele z siebie wykrzesać, to ja nie potrafię? JA?
 I gdy zaakceptowałam fakt, że będzie ciężko i pogodziłam się z tym - coś przeskoczyło na inny tor i zaczęłam biegać. Najpierw dwa kilometry, potem cztery i pięć. Mam zamiar dobić do dziesięciu.
 Już wiem, że się da i mogę to osiągnąć. Wystarczy zaakceptować fakt, że będzie ciężko, ale nie aż taaaak i że to jest do zrobienia. Jest w moim zasięgu i ja zdołam to osiągnąć.
To doskonały trening, ale wcale nie dla ciała. To trening siły woli. Szlif charakteru. To coś, co da mi siłę do walki z innymi przeciwnościami 😃 może kiedyś polubię jogging?

czwartek, 26 maja 2016

Blogerskie Śniadanie Mistrzów

W sobotę miałam niewątpliwą przyjemność spotkania z dwoma wspaniałymi blogerkami: z Alicją z WielkiApetyt.com oraz z Kaliną z 22kilo.pl. Spotkanie odbyło się na Hali Targowej w Gdyni.



Kalina szczególnie zwróciła moją uwagę, bo, tak jak ja, postanowiła schudnąć i dokonała tego! Ta otwarta, pełna pasji gotowania dziewczyna z radością udzielała mi odpowiedzi na pytania, instruowała co, z czego i jak to się je. Jej pasztet z soczewicy zwalił mnie z nóg, miałam ogromną ochotę rzucić się na blaszkę z pasztetem i zabrać do domu to, co tak szybko znikało z talerzyków. Na szczęście wstyd pohamował ten nieposkromiony apetyt i zadowoliłam się tym, co dostałam.



Na blogu Kaliny 22kilo.pl znajdziecie mnóstwo wspaniałych przepisów oraz innych, bardzo wciągających postów.


Okazuje się, że mamy wiele podobnych doświadczeń i zmagamy się z podobnymi problemami, choć podjęłyśmy inną formę odchudzania.



Na zdjęciu ja (w czarnej koszulce w białe paski) niezmiernie zadowolona z perspektywy rychłego pałaszowania 😃



fot. P. Kozłowski/Agencja Rozwoju Gdyni




PS. Kalina też nie lubi biegać 😃

środa, 25 maja 2016

Ćwiczenia i masażery niezbędnikiem absolutnym

No i stało się. Myślałam, że nie byłam AŻ TAK gruba i że gdy schudnę, nie będę miała problemu z jędrnością skóry. Przecież dużo się ruszam, trochę ćwiczę...

Myliłam się 😞

Tragedii nie ma, ale super też nie jest. Skupiłam się na skórze brzucha oraz ud. Dbam też o twarz, używam kremu liftingującego.
Ale zapomniałam o rękach 😒
Tkanka tłuszczowa topnieje, ale skóra żyje swoim własnym życiem i w swoim tempie reaguje na zmiany. Na ramionach zrobiły się tzw. pelikany, firanki.

Z tego powodu mam trochę doła. Jestem też zła na siebie, że do tego dopuściłam!

Moje postanowienie:
1. Używać ostrej rękawicy masującej, takiej z surowego sznurka. Masować brzuch, uda, pośladki i piersi.
2. Stosować CODZIENNIE balsam ujędrniający.
3. Ćwiczyć tricepsy co wieczór, by ramiona wróciły tam, gdzie ich miejsce.
4. Robić tzw. planki, czyli deski, żeby wzmocnić mięśnie brzucha i kręgosłupa.
5. Przeprosić się z Panią Chodakowską. Wie kobieta, co robi 😏

sobota, 21 maja 2016

Dlaczego mi się udaje, a Tobie nie?

Który to już razy podchodzisz do diety? Na jak długo wystarcza Ci motywacji, żeby trzymać fason, nie poddawać się i walczyć o zdrowie i piękną sylwetkę? O lepszą wersję siebie?
Wiesz co? Coś mi to przypomina...

Zaczęłam palić papierosy w wieku 17tu lat. Na początku paliłam stosunkowo mało, bo pieniędzy w kieszeni nastolatki wystarczało na kilka papierosów dziennie. Doszłam do 20 szt. dziennie. Paliłam do 37go roku życia z kilkoma krótkimi przerwami. Pierwsza przerwa trwała dwa tygodnie, druga trzy miesiące.
Z jakiegoś powodu wracałam do nałogu. Ci, co nigdy nie palili, pomyślą, że szkoda wracać do palenia, skoro wytrzymało się dwa tygodnie... Ci, którzy palą lub palili wiedzą, jak łatwo jest ulec pokusie małego dymka.

Dlaczego udało mi się rzucić palenie po 20tu latach?

Bo PODJĘŁAM TAKĄ DECYZJĘ.

Poprzednie epizody to były tylko próby. Na zasadzie "chciałabym rzucić, podjęłam próbę rzucania, staram się..." Aż przyszedł moment, kiedy POSTANOWIŁAM nie palić. Nie i już. Nawet kupiłam sobie w tym celu Desmoksan, ale zużyłam tylko kilka tabletek. Nie były mi potrzebne.

Czy chciało mi się palić? Tak. Czy da się to wytrzymać? Tak. Czy myślę o powrocie do nałogu? Nie. Nie, nie, nie!

Taką decyzję podejmuje się na całe życie. Nie jest to rozwiązanie tymczasowe.
A jak to się ma do odchudzania?

Oglądamy czasem w telewizji programy o tym, jak to pewna pani czy pan postanowili się odchudzać, opowiadają o swojej drodze i jak długo to trwało. Im się udało. A nam? Dlaczego oni odnieśli sukces i kłują nas w oczy przepaścią między paskiem starych spodni a linią brzucha? Chcą nas dobić? Zawstydzić?

Myślę, że odnieśli sukces, bo podjęli decyzję by być zdrowym i szczupłym. Decyzję na całe życie.

Nic nie da myślenie, że "jeszcze miesiąc się pomęczę i będzie dobrze. Schudnę jeszcze kilka kilo i spałaszuję pizzę". Nie uda Ci się, jeśli będziesz tęsknić za Mc.Donaldem lub kebabem. Nie ma za czym tęsknić, bo takie jedzenie poprostu nam szkodzi, nie służy naszemu zdrowiu.

Bo odchudzanie to nie tylko dieta. To zmiana sposobu myślenia, zmiana stylu życia, przewartościowanie wszystkiego. Trwała zmiana na lepsze.

Urodziłam dziecko, rzuciłam palenie... Poradzę sobie z odchudzaniem. Wiem, że tak 😃

wtorek, 17 maja 2016

Wyzwanie

Kochani, zdarza się nawet najbardziej wytrwałym stracić motywację i siłę do walki o coś, czego pragniemy. Dlatego warto stawiać sobie wyzwania, żeby pobudzić ducha walki.
Chyba każdy z nas ma w swojej szafie ciuchy, które już na nas nie pasują, ale bynajmniej nie dlatego, że wyszły z mody. Poprostu już się w nie nie mieścimy, ale wciąż mamy nadzieję, że kiedyś schudniemy i w nie wejdziemy.

Macie coś takiego?

Ja mam dwie pary spodni, które szalenie mi się podobają, ale niestety są na mnie za małe o kilka rozmiarów. Mogę je wcisnąć na siebie do połowy uda. Na wciągnięcie ich na pupę nie ma szans.

Wyzywam Cię na pojedynek!

W komentarzu zamieść zdjęcie ubrania oraz informację, o ile rozmiarów jest za mały.
Za pół roku wracamy do przymiarki i robimy fotkę siebie w tym ciuszku 😃 kto osiągnie najbardziej spektakularny efekt, otrzyma ode mnie zestaw kosmetyków.

Podejmiesz wyzwanie? Panowie również 😃

Oto moje spodnie:


Obydwie pary wylądują na moim tyłku za 0,5 roku albo wymyślicie mi karę 😉

niedziela, 8 maja 2016

Must have w swojej kuchni

1) Owoc morwy białej- nie przypadkowo jest na pierwszym miejscu. Jest bardzo słodki. Gdy masz napad wilczego głodu na słodycze zawsze warto rzucić się na morwę a nie na  batona. Przyda się też w domu tabliczka gorzkiej czekolady. Lepszy rydz niż nic 😉
2) herbatka z liścia morwy- sprawdza się, gdy musisz zjeść coś, co ma podwyższony indeks glikemiczny. Napar pijesz przed posiłkiem.
3) cytryna- najlepiej pić wodę z sokiem z połówki cytryny 0,5h przed posiłkiem. Zadbaj o dużą ilość cytryny w domu. Dzięki niej przyspieszysz metabolizm i szybciej schudniesz.
4) woda niegazowana- ja wybrałam Cisowiankę, bo wspiera UNICEF. Fajny jest też Żywiec, bo sadzi drzewa. Ekologia to podstawa 😃 miej w domu wodę w różnych miejscach, żeby ją ciągle widzieć, co przypomni Ci, że masz ją pić.
5) młody jęczmień- pity rano razem z wodą z cytryną pobudza soki trawienne, przyspiesza metabolizm i na dodatek jest zdrowy.
6) ocet balsamiczny- dodany do sałatki pomoże Ci szybciej schudnąć 😃 taki mistrzunio 😉
7) olej kokosowy- do smażenia, pieczenia itd
8) mąka kokosowa- zamiast zasmażki ze zwykłej mąki.

poniedziałek, 2 maja 2016

Przykładowe menu

ŚNIADANIE
1) jogurt naturalny z płatkami owsianymi, jagodami goji, owocami morwy itp, herbata
2) jajecznica na maśle z dwóch jajek, kromka pupernikla z masłem, pomidorem i papryką
3) pomidor z mozarellą i oliwką.


DRUGIE ŚNIADANIE
Do wyboru jabłko, pomarańcza, mandarynki, brzoskwinia itp lub kawa z cukrem i mlekiem zamiast owoców.


OBIAD
1) grillowana pierś kurczaka z surówką z jabłka i marchewki
2) pieczona ryba z batatem
3) miks sałat z jogurtem naturalnym i przyprawami, tuńczyk.


PODWIECZOREK
Marchewka, sok wielowarzywny, kefir, szynka drobiowa z pomidorkiem lub ogórkiem i jogurtem naturalnym, sałatka owocowa, koktajl jogurtowo- owocowy.


KOLACJA
1) jajko na twardo z pumperniklem
2) sałatka gruszka- ser pleśniowy
3) owsianka


To tylko przykład. Można zamieniać miejscami posiłki, np. obiad zjeść na kolację. Ja tak robię, bo w pracy nie mam możliwości podgrzać sobie jedzenia.


Jeśli idziesz na imprezę, pij wytrawne wino zamiast piwa.

Nie unikaj tłuszczu! Masło, ryby , oliwa- to wszystko jest Ci potrzebne. Jeśli bardzo chcesz, wybieraj ryby chude i grilluj je lub zapiekaj.

Unikaj cukru a nie kalorii.

Nie kupuj gotowców w słoikach i surówek oraz sałatek w pojemnikach. Przygotuj sobie wszystko sam/a.

Warzywa i owoce kupuj na miejscowym ryneczku, a nie w marketach. Tam wszystko aż się klei od konserwantów.

Sprawdzaj pochodzenie produktów. Im dłużej do Ciebie jechały tym gorzej.


No i najważniejsze - im prostsze danie tym bardziej lekkostrawne 😉